13 sierpnia 2015

7 dni

Wielkimi krokami zbliża się mój upragniony weekend z chłopakiem. Jest to mój pierwszy taki w pełni samodzielnie zorganizowany wyjazd, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami tym, co przeżywałam w ciągu siedmiu dni przed wyjazdem.

Dzień 1

"Ale będzie fajnie, pojedziemy, będziemy się smażyć na słońcu, odpoczniemy trochę od naszego miasta, oja, oja..." 
"Niby wszystko okej, ale nie mamy załatwionego noclegu..."
Tak więc ruszyły poszukiwania wolnego pokoju na 14.08-16.08. A że został tylko tydzień, naprawdę trudno jest cokolwiek znaleźć. Dołączmy do tego fakt, że w Gdańsku (właśnie tam się wybieramy) w tych dniach odbywa się Baltic Games, co sprawia, że liczba wolnych pokoi bardzo maleje... 
Miliony mejli, miliardy obejrzanych ofert, zero odpowiedzi. W końcu JEST! Ktoś odpisał! "Przepraszam, niestety w podanym przez panią terminie nie mamy wolnego pokoju". A niech go szlag! Straciłam nadzieję, że gdziekolwiek pojedziemy. Ale po jakimś czasie odpisała. Alleluja! Telefon, mejl, i zabukowane. Matko, ile to stresów człowieka kosztuje! Zobaczymy, co przyniosą nam kolejne dni...

Dzień 2

W planach miałam sporządzenie listy, co powinnam ze sobą wziąć. Zamiast tego włączam sobie radio w Spotify i rozmyślam o tym, ile to będzie przed nami drogi i że warto by było sporządzić listę piosenek na trasę. Ja i mój chłopak mamy NIECO inne gusta jeśli chodzi o muzykę, więc będzie ciężko. Na szczęście jest kilka zespołów, które lubimy we dwoje, ale będzie tego tylko garstka. No trudno, przeżyjemy.

Dzień 3

Tak więc listę piosenek zrobiliśmy dopiero dzisiaj, za to listę "co mam zabrać ze sobą" stworzyłam wczoraj wieczorem. Okazało się tego nieco więcej, niż przypuszczałam. Ale dobrze, że jedziemy samochodem, zawsze można coś po prostu do niego dorzucić.

Dzień 4 i 5

Postanowiłam spakować się dużo wcześniej. Dlaczego? Żeby uniknąć sytuacji, gdzie moja ulubiona bluzka okazuje się być w praniu. Zastanawiam się, ile wyniesie mnie cały wyjazd oraz co muszę ze sobą zabrać do jedzenia. Chcę już czwartku. Nikt na świecie nie wie, jak bardzo chcę już pojechać!

Dzień 6

Dzisiaj wypucowaliśmy brykę od góry do dołu. I... W sumie to tyle. Zahaczyliśmy również o grilla u znajomej (było bardzo miło :)). Więc... taaak...

Dzień 7

O matko, ostatni dzień, trzeba zrobić zakupy, dopiąć walizkę, władować wszystko do samochodu, zaplanować trasę, uzbroić się w masę uśmiechu i dobrego humoru, AAAA!!! Nie mogę się doczekać. Kiedy wrócę, może wstawię tu kilka zdjęć z wyjazdu? 
Poza tym słyszałam, że pozamykano plaże w Trójmieście z powodu jakiejś bakterii. Mam nadzieję, że do piątku grzecznie sobie odpłyną, żebyśmy mogli w spokoju popływać, bo jak nie... To cały misterny plan... 
____________________________________________________________

Podobał wam się post? Powiem wam, że naprawdę długo nad nim siedziałam, musiałam codziennie odpalić blogspota, żeby coś naskrobać, co było dla mnie nie lada wyzwaniem. :) 
+++POLUB MNIE NA FACEBOOKU, ŻEBY BYĆ NA BIEŻĄCO+++

26 lipca 2015

Inny post

Od jakiegoś czasu mam taką myśl, że chciałabym totalnie zmienić temat bloga. Nie wiem, czy zdążyliście zauważyć, ale DIY nie idzie mi jak na początku, do tego nie mam pomysłów, no i czasu na realizowanie projektów, bo jednak są czasochłonne...


Wiem, że prawdopodobnie zmaleje mi oglądalność, ale nie chcę zapominać, czym dla mnie jest blogowanie. Swojego czasu pisałam naprawdę dużo na blogach, których nikomu nie pokazywałam. Dopiero ten zdobył jako taką "popularność" i może dlatego czuję presję, że MUSZĘ coś dodać, MUSZĘ się postarać, MUSZĘ wam się przypodobać. A tego nie chcę. Wy z resztą pewnie też. Bo inaczej czyta się bloga tworzonego z pasją, a inaczej z przymusu.

Zmieniłam wygląd bloga. Już trzeci raz w ciągu dwóch tygodni. Szukam zmian, to widać. Bo chyba o to chodzi. Żeby się rozwijać, nie tkwić w czymś, w czym czujemy się uwięzieni, prawda?
Mam nadzieję, że wyjaśniłam co nieco. Kiedy kolejny post? Nie mam pojęcia. O czym będzie? O czymś, co akurat będzie mnie interesowało. To mój kawałek internetu, będę tu robiła, co chcę! 
Pozdrawiam. I do usłyszenia. Albo przeczytania. :)

25 lipca 2015

Koronkowy top


Zauważyłam, że ostatnio jest moda na koronkowe dodatki w ubraniach.
Chodząc po sklepach widzę, jak kosmiczne są ceny takich ubrań, dlatego postanowiłam zrobić swoją wersję takiego topu za niecałe 20 zł. Nie dość, że będzie dużo taniej, to do tego zostanie Tobie ta satysfakcja, że sama zrobiłaś sobie ubranie + NIKT ze znajomych, gwarantuję Ci, nie będzie miał takiego samego topu. To zaczynamy.
Będziesz potrzebowała :
bluzkę z second hand'u (swoją kupiłam za niecałe 4 zł),
koronkę (ja kupiłam około 1,5 m za 12 zł),
maszynę do szycia, ewentualnie igłę i nitkę.


Kiedy masz już bluzkę, którą jesteś gotowa pociąć, włóż ją na siebie, razem z ulubionymi spodniami/spódniczką. Zrób to po to, by móc zaznaczyć, jaka długość bluzki będzie najodpowiedniejsza. Ja chcę, by moja kończyła się w miejscu, gdzie zaczynają się spodnie.
Zaznacz to miejsce pinezką i delikatnie zdejmij bluzkę, by się nie pokłóć.
Następnie wywróć bluzkę na lewą stronę i podłóż dół bluzki.
Zacznij ciąć wzdłuż zgięcia, zostawiając margines ok. 1 cm.
Następnie przypnij szpilkami koronkę do bluzki. WAŻNE żeby bluzka była wywrócona na prawą stronę.
Przyszyj przy pomocy maszyny do szycia, bądź (jeśli masz na tyle cierpliwości) ręcznie.

A oto efekt. 
Podoba wam się? Dajcie znać w komentarzu, czy wolicie, bym wstawiała więcej DIY modowych, czy dekoracji domowych.

I zapraszam na facebooka.






3 grudnia 2014

Renifer

Witam wszystkich w tę grudniową noc. Moje dni ostatnio są na przemian - bardzo pracowite, bardzo nudne. Dzisiaj padło na nudę, wiec coś tam powycinałam, coś tam wykombinowałam. 
Enjoy :)


Potrzebne będą - kartki z bloku technicznego, ta ostatnia teksturowa kartka co jest w bloku, nożyczki, ołówek, taśma (najlepiej taka zwykła, przeźroczysta, niestety takowej nie miałam).


Wytnij głowę renifera (x2), poroże, i dwa takie... kółka, które pomogą nam uzyskać efekt 3D.


W głowach wykonujemy trzy nacięcia. Przy nosie, w miejscu, gdzie ma być poroże i gdzieś z tyłu.
Następnie wsadzamy w te nacięcia resztę elementów. Przy nosie mniejsze kółko, to większe z tyłu. I podklejamy taśmą.


Zapomniałam dodać, żeby przy końcu głowy wyciąć kawałek, żeby posłużyło nam jako... podstawka, którą przykleimy do tekturki (czy to ma sens?). Tekturkę obkleiłam papierem do pakowania, ale to jest niekonieczne. No i przyklejamy całość do podstawy.


No i jak się wam podoba? Jestem chyba prawdziwym artystą, bo nic, co zrobię mi się nie podoba, mam ochotę zacząć od nowa i od nowa i od nowa...
No nieważne. ;)
Mam w przygotowaniu kolejne DIY, więc wytęrzajcie swoje paczadła, będzie baaardzo niedługo (myślę, że w niedzielę powinno być).
A wy jak lubicie dekorować swoje pokoje? Kupnymi rzeczami, czy takimi zrobionymi ręcznie?
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Zapraszam na fesbuuuuuka! :)